
Safehaven Tides From Nebula
Premiera w Polsce: 6 maja 2016
Gatunek: Rock / Alternatywa
Wydawca: Mystic Production
Recenzja - Tides From Nebula "Safehaven"
Tides From Nebula naprawdę umieją zachęcać wyobraźnię do pracy. Czwarty w dorobku warszawian album "Safehaven" jest na to mocnym dowodem.
Co się zmieniło? W zasadzie to, że stołeczny kwartet tym razem nie skorzystał z usług renomowanego producenta, jak to było w przypadku dwóch poprzednich albumów, tylko ciężar produkcji wziął na siebie. I ciężar ten znakomicie udźwignął. Rzekłbym nawet, że "Safehaven" brzmi bardziej naturalnie, jakby bliżej tego, co Tides From Nebula prezentuje podczas koncertów. Kiedy jest mocniejsze uderzenie, jest skuteczne, w punkt, zadziorne, a kiedy trzeba operować przestrzenią, długimi, ciągnącymi się dźwiękami albo pojedynczymi dźwiękami, plamkami fortepianowymi, jest to bardziej sugestywne niż wcześniej.
Szczerość, mrok, energia, odzwierciedlenie zebranego do tej pory bagażu doświadczeń - to podkreślali muzycy w przedpremierowych zapowiedziach. Tides From Nebula nigdy nie należeli do tych, którzy proponowaliby nam jakąś tanią ściemę promocyjną. Zawsze było tak, że mówili jak jest i podczas słuchania pozostawało tylko potwierdzić, iż mówili prawdę. Słuchając "Safehaven", nie mam cienia wątpliwości, że ktoś karmi mnie czymś szczerym i prawdziwym. Z przyjemnością konsumuję falujące sinusoidalnie emocje, czasem kruchutkie, w innym miejscu spiętrzone maksymalnie i kipiące energią. Doświadczenia zebrane przez ponad osiem lat i setki koncertów, procentują. Tides From Nebula to zespół w pełni świadomy swoich możliwości, dojrzały, ale przede wszystkim wyczuwalnie mający ogromną radość z tego, co robi. Na pozór wydawać by się mogło, że instrumentalny post rock, balansujący na krawędzi progresu, wzbogacony ilustracyjną elektroniką, ma tak wąski margines możliwości ekspresyjnych, iż w końcu nie pozostaje nic innego jak rutyna i odgrzewanie na nowo znanych patentów. "Safehaven" to płyta, na której tej rutyny nie wyczuwam wcale, choć oczywistością dla mnie jest, że warszawianie w paru momentach grają tak jak na którejś z poprzednich płyt. Kiedy jednak słyszę tak kapitalne kompozycje jak, dajmy na to, "We Are The Mirror" albo "Traversing", zupełnie przestaję szukać powiązań w dyskografii, tylko chłonę piękno tej muzyki. Mocniejszej i bardziej energetycznej niż ta z trzeciej płyty.
Zasługą największą Tides From Nebula jest od samego początku umiejętność opowiadania dźwiękami. Czas płynie, a oni nie tylko, że jej nie tracą, lecz wciąż potrafią czynić swoją muzykę interesującą. I nie zapominają o przyjaciołach. Ostatnią kompozycję, "Home", zadedykowali niedawno zmarłemu Piotrowi Grudzińskiemu z Riverside.
autor: Lesław Dutkowski
Safehaven: E-Recenzje
Informacje - Tides From Nebula "Safehaven"
Tides From Nebula opowiadają o nadchodzącym wydawnictwie: „Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wydajemy kolejną płytę. Mamy za sobą emocjonujący czas pracy z wybitnymi producentami, od których bardzo dużo się nauczyliśmy. Dlatego uznaliśmy, że chcemy zmierzyć się z samodzielną produkcją nowego albumu. Proces jego powstawania był bardzo spontaniczny, bliższy temu z debiutu. Płyta jest jednak mroczniejsza i odważniejsza. Czujemy, że słychać, że nie jesteśmy już debiutantami.” W dniu premiery nowego albumu zespół rozpocznie europejską trasę koncertową, a jesienią zagra serię koncertów w polskich klubach. Więcej szczegółów wkrótce.
Tracklista
# | Tytuł | Czas |
---|---|---|
1 | Safehaven | 5:32 |
2 | Knees To The Earth | 5:17 |
3 | All The Steps I've Made | 4:48 |
4 | The Lifter | 6:04 |
5 | Traversing | 6:28 |
6 | Colour Of Glow | 3:31 |
7 | We Are The Mirror | 5:48 |
8 | Home | 6:21 |
Artyści wystepujący na albumie "Safehaven"
Teledyski z płyty "Safehaven"
|
|