Basement Jaxx w Warszawie

22 kwietnia 2003
ok. 2 minut czytania

Po raz pierwszy o Basement Jaxx zrobiło się głośno cztery lata temu, gdy do sklepów płytowych trafiły dwa single: „Fly Life” i „Samba Magic”. Oba oparte na charakterystycznym, prostym rytmie na 4/4, a jednak brzmiące zupełnie inaczej niż większość neodyskotekowych produkcji. Bliższe jamajskiej muzyce ragga oraz gorącym dźwiękom z brazylijskich ulic, niż skostniałym, hedonistycznym brzmieniom z Paryża. Gdy świtało dzienne ujrzał debiutancki krążek Anglików, „Remedy”, stało się już jasne, iż muzyka house nigdy nie będzie taką samą.

Unikatowe zestawienie potężnych, rozsadzających głośniki basów, punkowej furii, ragga, porywających garage’owych beatów, latynoskich wibracji, soulowych wokali, aranżacji rodem z R&B oraz chwytliwych melodii sprawiło, że Buxton i Ratcliffe stali się niemal narodowymi bohaterami Wielkiej Brytanii. Ich twarze zdobiły okładki wszystkich „life’stylowych” magazynów.

W 2001 roku ukazał się drugi krążek piewców gatunku punk garage, „Rooty”. Promował go roztańczony, rozśpiewany i hitowy singiel „Romeo”, nagrany wspólnie z wokalistką Kelle Le Roc. Na płycie wystąpili również tak znamienici gości, jak Felix, Michael Moog, Damien oraz giganci muzyki house: Derrick Carter, Junior Sanchez czy Erick Morillo.

Zdaniem i krytyków i klubowiczów, „Rooty” to funk przyszłości: pełen innowacji, emocji, wyobraźni, adrenaliny i wigoru. To płyta, przy której jeżą się włosy, ciało samo gibie się w zapamiętanym tańcu a zachwycony mózg już na zawsze rejestruje każdą „korzenną” nutę i każdy „korzenny” dźwięk.