
Wzor(c)owa reaktywacja Black Sabbath
10 czerwca 2013, 21:18 Joanna Moreno
Black Sabbath '13' fot. Sony Music Polska
Już premiera pierwszego od 35 lat albumu Black Sabbath z Ozzym jest megawydarzeniem. To jednak pikuś przy tym, jaki jest ten album.
Krążek "13" jest po prostu świetny. Znakomity. To kwintesencja Black Sabbath - ciężar, majestat, niskie brzmienie, mroczna tematyka, że o siarczystych riffach nie wspomnę. Bardzo dobre utwory, świetny klimat, specyficzna dla Anglików energia. Ta muzyka miażdży i choć słychać, że jest nowa, że nie powstała 40 lat temu, jednocześnie brzmi klasycznie.
W sumie, to nie powinnam być zdziwiona. Black Sabbath to jednak kurde Black Sabbath. Kolesie wymyślili metal i potrafią go grać jak mało kto. To jakby się dziwić, że Martin Scorsese nakręcił dobry film gangsterski. A jednak. Już tyle razy doświadczyliśmy koszmarnych pomyłek reaktywacyjnych, że pewien element zaskoczenia jest. No i ulga, że kurde czasem powroty mają sens. Poniżej kilka innych przykładów.
1. Jane's Addiction
Podstawowy okres działalności: 1985-1991
Oryginalny skład: Perry Farrell, Stephen Perkins, Dave Navarro, Eric Avery
Reaktywacja: 1997, 2001-2004, 2008- od dziś
Płyta(y) po powrocie: "Strays" (2003), "The Great Escape Artist" (2011)
Poboczna działalność muzyków: m.in. Porno For Pyros (Perry Farrell, Stephen Perkins), Red Hot Chili Peppers (Dave Navarro), Rage Against the Machine (Perkins), Satellite Party (Farrell), The Panic Channel (Navarro, Perkins), solo (Farrell, Navarro), Garbage (Eric Avery).
Ten zespół to w zasadzie jedna wielka reaktywacja. Muzycy wracali dotąd trzy razy. Pierwsze wznowienie działalności to trasa z udziałem Flea. Szkoda, że nie powstała wówczas żadna płyta, bo oceniając po "One Hot Minute" Red Hot Chili Peppers bas Flea i gitara Dave'a Navarro współgrają znakomicie (sorry, nie jestem fanką Johna Frusciante). Podejście numer dwa (a licząc z czasem podstawowym 3) to najpierw Martyn LeNoble, a potem Chris Chaney na basie (myślę, że już wszyscy niewtajemniczeni domyślili się, że główny problem był z basistą) oraz płyta "Strays". Bardzo dobra, klasycznie hardrockowa, mniej pokręcona niż można było się spodziewać, ale za to ze świetnymi utworami. Lata 2008-2010 to powrót Erica Avery'ego, trasa NIN/JA (z Nine Inch Nails) i wizyta oryginalnego składu w Polsce (Malta 2009). Niestety, nie udało się z Erikiem zarejestrować albumu. Pierwotnie jego miejsce zajął Duff McKagan (zagrali kilka koncertów, ale w studiu już nie żarło), a następnie - dość nieoczekiwanie - Dave Sitek z TV on The Radio. Efektem był mocno niedoceniony (głównie pod względem sprzedaży) album "The Great Escape Artist" - bogaty brzmieniowo, pełen emocji z przepięknym "Twisted Tales". Na pewno nie każdemu dwie "nowe" płyty przypadły do gustu, zespół stracił nieco swego szaleństwa, ale wstydu nie przyniósł. Za każdym razem stanął na wysokości zadania, a ci, którzy widzieli ich w Poznaniu, wiedzą, że tak naprawdę scena jest ich żywiołem.
2.Alice In Chains
Podstawowy okres działalności: 1987-2002
Oryginalny skład: Jerry Cantrell, Sean Kinney, Mike Starr, Layne Staley
Reaktywacja: 2005 - do dziś
Płyta(y) po powrocie: "Black Gives Way to Blue" (2009) i "The Devil Put Dinosaurs Here" (2013)
Poboczna działalność muzyków: m.in. solo (Jerry Cantrell), Ozzy Osbourne(Cantrell)
Ta reaktywacja skazana była na klęskę. Śmiano bowiem zastąpić charyzmatycznego Layne'a Staleya (zmarł w 2002 roku), kędziorkiem Williamem DuVallem. Pierwszy odruch wielu fanów to śmiertelne oburzenie i oskarżenia o świętokradztwo. Niżej podpisana strzeliła focha i "na złość" Cantrellowi i reszcie zbojkotowała koncert w Spodku (2006). Minęły trzy lata, usłyszałam "A Looking in View" i chciałam pędzić do Stanów, żeby osobiście przeprosić za swe wcześniejsze zachowanie. Genialny singel zapowiadał równie genialną, przejmującą płytę "Black Gives Way to Blue", która udowodniła, że Jerry to kluczowy element układanki Alice In Chains, a DuVall świetny wokalista. Sytuacja powtórzyła się przy okazji wydanego niedawno longplaya "The Devil Put Dinosaurs Here".
3. Pixies
Podstawowy okres działalności: 1986–1993
Oryginalny skład: Black Francis, Kim Deal, David Lovering, Joey Santiago
Reaktywacja: 2004 - do dziś (choć ostatnio o nich cicho)
Płyta(y) po powrocie: brak
Poboczna działalność muzyków: m.in. Frank Black and the Catholics (Black Francis), The Breeders (Kim Deal), The Martinis (Joey Santiago)
Przypadek Pixies jest specyficzny i rzadki. Po 11 latach przerwy, sukcesywnie dementowanych plotkach o reaktywacji, zespół ogłosił trasę, która wyprzedała się ciągu kilku minut. Postanowi więc koncertować dalej. Nie weszli do studia, nie obiecali płyty na miarę "Doolittle", tylko bez spinania się, robienia czegokolwiek na siłę po prostu grali to, co ludzie chcieli usłyszeć. Zawsze podaje Pixies za przykład - zamiast się kompromitować, nagrywać płyty w dziwnych składach (The Smashing Pumpkins, Hole) lub takie, które może wstydu nie robią, ale ciężko będzie po nie znów sięgnąć (Garbage, The Verve), lepiej po prostu grać świetne koncerty.
P.S. Jak Pixies przestaną milczeć, może ktoś ich w końcu ściągnie do Polski.
4. Pink Floyd
Podstawowy okres działalności: 1965–1995
Oryginalny skład: Syd Barrett, Nick Mason, Roger Waters, Richard Wright
Reaktywacja: 2005
Płyta(y) po powrocie: brak
Poboczna działalność muzyków: m.in. solo (Roger Waters, Richard Wright), Zee (Wright),
Wystarczy raz, a dobrze. Grupa Pink Floyd w składzie David Gilmour, Nick Mason, Roger Waters i Richard Wright pojawiła się 2 lipca 2004 roku w londyńskim Hyde Parku z okazji charytatywnego koncertu Live8. Był to pierwszy występ grupy (razem z Watersem) od 24 lat. Panowie wykonali "Speak to Me", "Breathe", "Breathe" (Reprise), "Money", "Wish You Were Here", "Comfortably Numb" i tyle ich widzieli. Wystarczyło jednak, by pogłoski o kolejnej reaktywacji pojawiały się regularnie aż do śmierci Wrighta w 2008 roku. Hasło "pink floyd reaktywacja" ma ponad 311 tysięcy wyników w Googlach, a "pink floyd reunion" blisko 3,5 miliona.
10 czerwca 2013, 21:29
Kapitan Nemo