
Veni, Vidi, Rock'n'Roll
21 czerwca 2012, 00:21 Tomasz Jarka
Czternastoletni gitarzysta opowiada o współpracy z czołową postacią polskiego metalu, ten z kolei zapowiada koniec potańcówki, czyli rozmowa z Iggym i Titusem z Anti Tank Nun.
Jak doszło do tego, że metalowy wyga połączył siły z czternastolatkiem?
Titus: Młody pan Iggy szukał basisty i wokalisty do numeru, który stworzył (mowa o "If You Are Going Through Hell, Keep Going"). Najpierw nagrał go na laptopa, następnie chciał zarejestrować profesjonalnie w studiu - tak, aby pokazać się światu jako gitarzysta. A że znał moje wcześniejsze dokonania, wiedział, z czym mnie się je, albo z czym ja jadam innych, odezwał się do mnie i zaproponował współpracę. Przysłał mi swój numer, odsłuchałem go i pomyślałem sobie, że jest to całkiem do rzeczy. Jest to dojrzała kompozycja, taka dość maidenowska. Mówię więc - muszę pojechać i to zobaczyć. Pojechałem i jak ja to mówię "Veni, Vidi, Rock'n'Roll".
Iggy: Wysłałem mu "If You Are Going Through Hell, Keep Going" i musiało mu się chyba spodobać, bo odpisał, że jak znajdzie trochę wolnego czasu nagramy ten numer i nakręcimy do niego klip. Od tego się zaczęło. Następnie zaproponowaliśmy Titusowi dalszą współpracę. Zadał nam do nauczenia się "Bark At The Moon" Ozzy'ego Osbourne'a. Wyszło całkiem nieźle - zaproponował więc, żeby założyć razem zespołu i nagrać płytę.
Iggy, dlaczego pomyślałeś akurat o Titusie?
Iggy: Zawsze lubiłem Acid Drinkers i lubiłem wokal Titusa, wydaje mi się, że jest też najbardziej rockandrollową postacią w Polsce.
A jak w takim razie wyglądają wasze stosunki, biorąc pod uwagę tak dużą różnicę wieku? Czy są to raczej stosunki kumpelskie czy raczej coś na zasadzie Titus, wujek dobra rada.
Titus: Relacje są raczej kumpelskie. Ja poza tym nie mam mu co radzić - nie jestem gitarzystą, żeby mu coś doradzać, nie znam się na gitarach. Są kumpelskie, ale naszym wspólnym mianownikiem są gitary, dźwięki, tempa, tonacje i aranżacje. To jest to, o czym możemy pogadać - bo poza tym, to jak już gadam, to raczej z jego starym, bo to podobny rocznik (śmiech).
Iggy: Różnica wieku jest spora, ale jak odpalamy wzmacniacze, jak do rąk bierzemy gitary, to rozumiemy się tak, jakby żadnej bariery wiekowej nie było. Poza salą prób - nie mamy zbyt wielu tematów - poczekamy aż odbiorę dowód.
Materiał z waszej debiutanckiej płyty, najłatwiej zamknąć w worku z napisem thrash metal, ale wydaje mi się, że nie jest on taki jednoznaczny, w solówkach wyraźnie czuć inspiracje przede wszystkim klasycznym rockiem…
Titus: Zgadza się. Iggy, podobnie jak ja, chowa i chował się raczej na New Wave of British Heavy Metal. Podobają mu się brytyjscy gitarzyści jak K. K. Downing z Judas Priest czy amerykańscy pokroju Zakka Wylde'a, tacy gitarzyści najbardziej mu leżą. Za nimi jakoś tam podąża - bo za kimś przecież trzeba. Tylko Eddie Van Halen i Jimi Hendrix nie musieli się za nikim oglądać, bo oni sami wyznaczali trasy. Tak więc on kocha klasykę i to słychać w jego graniu.
Titus, mam wrażenie, że na "Hang'em High" podszedłeś trochę inaczej do swoich partii wokalnych niż na płytach Acid Drinkers czy Titus Tommy Gun…
Titus: Tak, podszedłem do tego po prostu intuicyjnie. Nie przygotowywałem sobie nic poza tekstami od A do Z, nie ułożyłem sobie ani jednej linii melodycznej przed wejściem do studia. Może miałem jakieś jeden, dwa pomysły. U mnie wszystko odbywa się w podświadomości, ja tego nie zauważam. Gramy próby, gramy kawałki, pracujemy nad numerami, robią się aranżacje, numery zaczynają nabierać kształtu. Ja oczywiście wiem, że będę później śpiewał te numery, i potem się okazuje, że w podświadomości gdzieś to się zaczyna wszystko samo układać. Więc jak podchodzę do mikrofonu, wszystko jest nagrane - mamy wbite bębny, bas, gitary, solówki, jest czas na mnie, podchodzę, w słuchawkach rusza numer, ja otwieram papę i nagle wylatują te sylaby poukładane w takich, a nie innych dźwiękach. To już zostaje, i to zazwyczaj za pierwszym podejściem. W 80 procentach za pierwszym podejściem.
Jaki był podział ról podczas pracy nad materiałem i jaki był twój udział?
Titus: To wyszło samo z siebie, bez większego gadania. Mr. Bo robi bębny i ja mu się nie wcinam w to, co on gra, poza tym, aby to wszystko pasowało do reszty. Czasem on się mnie pytał, czy to ma zrobić tak czy siak. Adam z kolei przynosi wszystkie riffy. W tym momencie jak już wszystko mam, jak Adam mi poda to, co chciałem mieć w numerze, ja włażę na arenę i mówię: "To jest tak, potem idzie to, tu podnosimy tonację etc." czyli robię całą aranżację, dobieram tempo i tak dalej. Czyli Adam i ja odpowiadamy za muzykę. I nad tym wszystkim siedzi Iggy, który próbuje mi wybić oko gryfem od Deana, bo siedzi blisko. Słucha, słucha i ja mu mówię: "Tu masz miejsce na solówkę". Tak wyglądała ta robota: Adam riffy, ja aranżacje i nadzór nad wszystkim - Iggy wszystkie sola.
Anti Tank Nun czyli "Przeciwpancerna zakonnica" czy jak kto woli "Przeciwpancerny pingwin". Czy to był pierwszy pomysł, czy rozważaliście jakieś inne nazwy?
Titus: To był drugi strzał. Ja na początku zaproponowałem hołdując Thin Lizzy, Thunder and Lightning. Ale po trzech dniach przyszedł Iggy i powiedział: "Przegrzebałem internet, jest w Niemczech cover band Thin Lizzy". Pomysł więc upadł. I tak nagle, stojąc na środku sali prób mówię "A co powiecie na Anti Tank Nun? - a co to znaczy? No przeciwpancerny pingwin". Wszyscy się zdziwili, ale powiedziałem, abyśmy zapisali to na kartce i powiesili, aby się uleżało. Po dwóch tygodniach okazało się, że się uleżało i pasuje.
Macie za sobą dopiero kilka koncertów - support przed Accept i Thin Lizzy. Czy macie w planach regularną trasę i jeśli tak - czy Anti Tank Nun to regularny zespół czy na razie po prostu czekacie na to, co przyniesie przyszłość?
Titus: Zobaczymy, choć ja uważam, że to już jest prawdziwy zespół. Ale zobaczymy jak nam pójdzie jesienna trasa. Niczego przecież nie można być pewnym, tak to bywa w życiu - jeśli ta trasa się nam uda, będzie to oznaczać, że jesteśmy regularnym zespołem.
Czy na koncertach będziecie prezentować tylko materiał z debiutanckiej płyty czy macie w zanadrzu jeszcze jakieś inne kawałki? Wiem, że przed Accept wykonaliście "Kick Out The Jams" MC5…
Titus: Tak, oczywiście. Będziemy prezentować całe "Hang Em' High" i około 4-5 coverów. Nasz materiał to niecała godzina, więc trochę za krótko - musimy podeprzeć się coverami. Jakie? Chłopaki chcieli zagrać np. coś Acid Drinkers. Każdy z nich proponuje co innego, i nie możemy się za cholerę dogadać na jakiś konkretny. Więc pewnie nie będzie w ogóle.
Pod koniec maja wszedłeś do studia z Acid Drinkers - jak zostało zapowiedziane, nowy longplay "La Part Du Diable" ukaże się jesienią. Powiem ci, że tytuł ten na kilometr pachnie concept-albumem, a pamiętam, że w 2008 roku myśleliście o nagraniu płyty na podstawie "Fausta". Z planów nic nie wyszło, a album ostatecznie ukazał się jako "Verses of Steel". Czy to nie jest przypadkiem powrót do tego tematu? Choć znalazłem, że "La part du diable" to tytuł 19-wiecznej opery.
Titus: Nie, to nie jest concept. Choć tak naprawdę sam nie wiem. Jak wszystko napiszę to się okaże i ktoś mi może powie - napisałeś concept album. Rzeczywiście, jest taka opera, ale jest też wydana w latach 40. ubiegłego wieku książka Denisa de Rougemont (polski tytuł "Udział diabła" - przyp. red.), szwajcarskiego filozofa, publicysty, założyciela Europejskiego Centrum Kultury. Jak ją przeczytałem to mnie ruszyło w tym kierunku.
Czego można się spodziewać muzycznie po tym krążku?
Titus: To nie będzie prosty album i łatwy do słuchania. Na próbach mieliśmy kupę roboty z tym materiałem. Najkrócej można powiedzieć tak - potańcówka pokroju "Fishdick Zwei" właśnie się kurwa skończyła.
A co się dzieję, z zapowiadanym od dawna albumem "Ultimate Rock Star" twojego innego projektu - Titus Tommy Gun?
Titus: Materiał jest nagrany i czeka na miks. Rozmawiałem ze swoim managementem i ludźmi z Mystic i powiedziałem: "Panowie, ale ja w tym roku będę miał trzy premiery - nie za dużo? No za dużo, masz rację. Zróbmy więc taką kolejność - pierwsza wychodzi płyta Anti Tank Nun, w listopadzie ukaże się Acid i w przyszłym roku ukaże się Tommy Gun". Mi się nigdzie nie spieszy z tym materiałem - gram uczciwy rock and roll. I czy to wyjdzie teraz czy za osiem miesięcy - nie robi mi to większej różnicy.