
Facebook ma też zalety, czyli: Być jak Flea
27 września 2012, 11:25 Octopussy
Facebook jest fantastyczny. Cudowny, wspaniały, genialny.
Proszę teraz uprzejmie znajomych, którzy nie raz słyszeli ode mnie pełne jadu "nienawidzę Facebooka" o powstrzymanie się od złośliwych komentarzy i zarzucania mi kłamstwa, tylko przeczytanie tekstu do końca.
Chodzi o to, że dzięki Facebookowi dowiedziałam się, że mam wiele wspólnego z Flea (którego uważam za wybitnego muzyka i nietuzinkowego człowieka). No dobra, on nagrał kilka wspaniałych dzieł, a ja... nie. Nasze konta z pewnością się różnią i nie tylko walutą. Ja jednak trochę mniej podróżuje niż on, no i w trochę innych kręgach się obracamy. Ale wieczorami, gdy gasną światła reflektorów, coś nas łączy. Mamy wspólne zainteresowania, podobne gusty, nawet niektóre rzeczy robimy w tym samym czasie. I nie, nie chodzi o spacer po parku Saskim przed koncertem Red Hot Chili Peppers.
Zacznijmy od tego, co najważniejsze - od Lakersów. Kiedy człowiek zarywa noce, żeby oglądać NBA, cieszy, że gdzieś jest ktoś jeszcze, kto przeżywa to tak samo. I nie zawsze siedzi w Staples Center, niedaleko Jacka Nicholsona, tylko czasem też jak zwykły śmiertelnik przed telewizorem, komentując mecze w cyberprzestrzeni. Flea, tak jak ja, lubi też tenis. Więc ja w Częstochowie, on akurat w Istambule i śledzimy finał US Open. A wcześniej też Olimpiadę "razem" oglądaliśmy. Wiem też, ze tak jak mnie (i wielu innym osobom) Flea bardzo podoba się "Channel Orange" czyli płyta Franka Oceana, wolne chwile w trasie poświęca na czytanie książek, m.in. Bułhakowa, lubi filmy "Chinatown" i "Big Lebowski" i zastanawia się, czy hipsterzy wiedzą, że są hipsterami.
Krótko mówiąc, Flea jest taki jak ja, taki jak wy. A wiem to z Facebooka.
Komentarze
29 września 2012, 11:40
lilygaze
29 września 2012, 13:42
andrzej
27 września 2012, 13:21
basia