All Saints – „Studio 1”

29 grudnia 2006
ok. 1 minuta czytania

Zespół All Saints powrócił z nowym, niemal bezużytecznym albumem „Studio 1”. I wcale nie jestem uprzedzona i nie mam wygórowanych oczekiwań. Co więcej, ze sporą ufnością podchodziłam do tego krążka, słysząc miły dla ucha i bioderek singel „Rock Steady”. Myślałam, że kwartet przygotuje więcej takich melodyjnych, prostych, lekko roztańczonych utworów. Tymczasem Angielki wzięło na eksperymenty i w popową stylistykę zaczęły wplatać elementy urban, ska czy reggae. Takie zabiegi może sprawdzają się w przypadku amerykańskich artystów, ale brytyjska stylistyka, nawet z typowym dla All Saints posmakiem R&B, niezbyt dobrze znosi owe rozwiązania. Poza tym kto powiedział, że eklektyzm wszystkim służy? Tym paniom na pewno nie. Pogrzebowe dęciaki, miauczące chórki i jakiś sapiący w jednym kawałku raper to zdecydowanie za dużo.

Oddając jednak sprawiedliwość należy przyznać, że grupa ma również lepsze momenty na „Studio 1”, jak całkiem leniwa piosenka „On An On”, dość zgrabna „One Me And U” czy lekko zadziorna „Flashback”. Szkoda, że owych plusów jest tak niewiele i nie są zbyt duże.

Poza tym wypada cieszyć się, że skoro All Saints już muszą nagrywać, nie sięgają, jak dawniej bywało, po covery.