Aloe Blacc – „Good Things”

21 września 2010
ok. 2 minut czytania

Artysta jest znany fanom podziemnego rapu już od bardzo dawna. Wcześniej w jego twórczości to właśnie hip-hop był na pierwszym miejscu. Jednak mniej więcej dwa lata temu Aloe uznał, że nie chce się dłużej ograniczać artystycznie i spróbuje się w śpiewaniu oraz bardziej melodyjnym klimacie.

Jaki jest tego efekt? Kapitalny, gdybym miał do wykorzystania tylko jedno słowo. Na szczęście mam ich więcej, postaram się więc zwięźle powiedzieć, jaki to jest soul i czego możecie oczekiwać. Przede wszystkim prostych, ale bardzo ładnych, wpadających w ucho melodii, z jakich słynęła czarna muzyka w latach 60. i 70. Żadnego kombinowania, wymyślnego instrumentarium, po prostu groove płynący z serca, a do tego pozytywne teksty. O miłości. O przyjaźni. O tym, że w życiu trzeba działać w zgodzie z samym sobą, a wtedy na pewno wszystko ułoży się po naszej myśli. O tym, że warto nie być obojętnym na problemy innych ludzi, bo tylko zgodnie ze sobą współżyjąc, stworzymy szczęśliwe społeczeństwo i, już w szerszym znaczeniu, świat naszych marzeń.

Że to wszystko banalne i takie zwyczajne? Możliwe. Ale nie od dziś wiadomo, że siła tkwi w prostocie. Aloe Blacc nie tylko śpiewa. Jest też autorem wszystkich tekstów i kompozycji. I kto wie, czy za jakiś czas nie będzie wymieniany z takimi tuzami jak Raphael Saadiq, Bilal czy John Legend w panteonie najwybitniejszych postaci soulu XXI wieku. „Good Things” to wielki krok w tę stronę.