Blockhead – „The Music Scene”

5 lutego 2010
ok. 1 minuta czytania

Pochodzący z Manhattanu producent już od ponad dziesięciu lat utrzymuje wysoką formę. Wypracował unikalny styl kompozycji, przez co nikt nie porównuje go już do DJ-ów Krusha, Shadowa czy Vadima, bo Blockhead to po prostu Blockhead i to wystarczający znak jakości.

Mówi się, że nikt tak jak on nie umie dźwiękami malować obrazów wielkiej metropolii. Coś w tym z pewnością jest. Bo tak jak wielkie miasta są wiecznie żywymi organizmami, składającymi się z milionów komórek, tak kompozycji nowojorczyka nie da się zamknąć w jakąkolwiek szufladkę, ocenić krótkim komentarzem. Każde z nagrań to prawdziwy tygiel brzmień, nawiązań, od downtempo, przez folk-rock, elektronikę, aż do drum 'n ' bassu i kwaśnego fusion jazzu. Tempo czy nastrój zmienia się czasem dwa-trzy podczas jednego utworu, co powoduje, że płyta niezwykle wciąga, intryguje. I co najważniejsze nie dołuje, a to w przypadku instrumentalnego hip-hopu nie jest wcale regułą.

„The Music Scene” jest najlepszym z dotychczasowych albumów Blockheada. Płyty słucha się z zapartym tchem, a po jej zakończeniu włącza od nowa. O nudzie nie ma mowy.