Bombay Bicycle Club – „A Different Kind of Fix”

6 marca 2012
ok. 2 minut czytania

Babie lato taka fajna pora, gdzie ciepło lata miesza się z jesiennym chłodem. Słońce pozwala pospać dłużej, trawa pachnie inaczej, liście zaczynają szeleścić, a na wieczorny spacer można już opatulić się kaszmirowym szalem. To jedyny moment w roku, gdzie słoneczna radość i beztroska żyje w idealnej symbiozie z melancholią. To jeszcze nie jesienna deprecha, ale już nie wakacyjne szaleństwo. „A Different Kind of Fix” to muzyczny odpowiednik babiego lata.

W porównaniu z akustycznym, folkowym „Flaws” to rzecz bardziej energiczna, acz zdecydowanie łagodniejsza niż rockowo-noise’owy debiut, „I Had the Blues But I Shook Them Loose”. Anglicy wzięli trochę urokliwych pomysłów bez prądu, trochę wyrazistych, dosadnych, rockowych zagrywek, spinając wszystko ujmującym, nieco łkającym głosem Jacka Steadmana. Dodali do tego lekkość, indiepopową zwiewność, chwytliwe – oczywiście w alternatywnych ramach – melodie oraz subtelne ornamenty.

Dużo tu akustycznych instrumentów, fortepianu, wesołych, wręcz rozbrykanych dźwięków (urzekające „How Can You Swallow So Much Sleep”, śliczne singlowe „Shuffle”, znakomite „What You Want”), ale pomimo zmyślnie wplecionych żeńskich chórków, delikatnych ozdób w niektórych utworach czai się nerwowość, swoista dramaturgia („Bad Timing”, „Leave It”). Nie brakuje również miejsca na błogie rozleniwienie (słoneczne, najbardziej elektroniczne „Lights Out, Words Gone”) czy melancholijne zamyślenie („Fracture”, „Still”).

Jest i słodycz i gorycz, ciepło i chłód, lato i jesień.

Bombay Bicycle Club to taki fajny zespół, którego każda płyta jest inna od poprzedniej, każda jednak równie dobra.