Bruce Springsteen – „Wrecking Ball”

5 marca 2012
ok. 2 minut czytania

Po dość soczystym i wyraźnie rockowym „Working On A Dream” Bruce Springsteen zdecydował się na płytę, na której poza typowym dla niego graniem i nieco innym, bardziej organicznym brzmieniem, zawarł irlandzkie geny ze strony ojca w buchających radością folkowych numerach pachnących Zieloną Wyspą. Prowadzi nas przez piękne, kołyszące smyczkami, liryczne ballady w stylu „Jack Of All Trades” (ależ piękne w swej prostocie solo Tom Morello „wymiótł”!), którą z powodzeniem mógłby śpiewać Tom Waits. Czaruje żywiołowością wziętą z gospel, choćby w „Easy Money” i „This Way”, mieszając je z mocnym rockiem, sięga po bluesa, którego czuje świetnie, a także po country.

Radość i pozytywna energia płynące z muzyki to tylko część prawdy o „Wrecking Ball”. Boss swoim czasem prawie płaczącym, nostalgicznym głosem wspomina trochę przeszłość, lecz przede wszystkim dość ostro rozprawia się z teraźniejszością Ameryki, jej pędem konsumpcyjnym, wzywa ludzi do opamiętania się i działania („Land And Hope And Dreams”, w którym słychać nieżyjącego już niestety saksofonistę Clarence’a Clemonsa), choć trudno wyczuć u niego wiarę w lepsze zakończenie. Boss zawsze był wiarygodny, szczery w tym, co robi, bardzo bliski słuchaczowi. Jakby siedział tuż obok i sączył do ucha swoje historie o ludziach i świecie. Dlatego jego piosenek słucham zawsze z niezwykłą uwagą.

Nie ukrywam, że oczekiwałem upgrade’u albumu „Working On A Dream”, który mnie zachwycił. Z tego zapewne powodu „Wrecking Ball” docierała do mnie niczym przesyłka polskiej poczty – z opóźnieniem. Ale gdy pochłonąłem krążek uważnie, wszedł mi do głowy i wyjść nie chce. Taki „Swallowed Up (In The Belly Of The Whale)” mógłby się znaleźć na mojej ukochanej płycie Bossa, „Nebrasce”. Przy radosnych dźwiękach „Shackled And Drawn” aż chce się żyć i bawić. Jeśli tylko nie wczyta się w słowa piosenki. Choćby celną zwrotkę: „Gambling man rolls the dice, working man pays the bills, It’s still fat and easy up on bankers hill, Up on bankers hill the party’s going strong, Down here below we’re shackled and drawn”. Tak, Boss to dobry felietonista i świetny obserwator. Oraz artysta wybitny, co swoim 17. albumem udowadnia w całej rozciągłości.