Carrion – „Sarita”

29 lutego 2012
ok. 2 minut czytania

W przypadku Carrion stało się to, co się zgodnie z niepisanym prawem rozwoju artystycznego stać powinno – z czasem komponuje coraz lepsze, dojrzalsze piosenki. Więcej, wyczuwalny jest zwiększony przypływ mocy i świeżości. Jakby Carrion kupił sobie nowy generator. Być może jest nim nowy muzyk zespołu, grająca na klawiszach Dorota „Zocha” Turkiewicz? Może dzięki niej rockowe samce stały się jeszcze bardziej wrażliwe i kąśliwe?

Zostawmy jednak te płciowo-energetyczne dywagacje. Carrion stał się agresywniejszy, ciekawie połączył moc riffu z futurystyczno-syntetycznymi dźwiękami generowanymi przez Zochę. Zaryzykuję twierdzenie, że gdyby śpiewali po angielsku ich numery idealnie pasowałyby do megaprodukcji typu „Transformers”, „Spider-Man”, „X-Men”. Ale nie ma co biadolić, bo śpiewanie po polsku Carrion wychodzi lepiej niż dobrze. Mają dobrego rockowego wokalistę o charakterystycznej manierze, a to jest, że tak biznesowo pojadę, spora przewaga konkurencyjna. Do tego teksty Kulavika są o czymś, jest w nich treść, w którą warto się zagłębić. I nie chodzi tylko o fajny przepis na podawanie absyntu, czyli „Absinth”.

„Sarita” ma i swoje minusy. Kilka kawałków jest jakby stworzonych z jednej matrycy, za bardzo się zlewa, upodabnia do siebie. Dla przeciwwagi mamy parę znakomitych kompozycji, z fajnymi melodiami, zapamiętywanymi refrenami. „Klub M”, „Po drugiej stronie lustra”, „Absinth”, „Niepamięć”, zaśpiewany przez Kulavika i gościnnie Agnieszkę Czerwińską „Amstetten”, „Armia cieni” (świetne klawiszowe uspokojenie!), kołyszące pięknie „Ostatnie zaćmienie”, kandydat na naprawdę wielki przebój – powinny Carrion wynieść na wyższy poziom. Zespół stał się ciekawym koktajlem Fear Factory (w wersji dość „rozwodnionej”, rzecz jasna), Linkin Park, Evanescence, The Rasmus, 69 Eyes, Within Temptation. I jeszcze parę odniesień bym znalazł, gdybym podumał dłużej. Inspiracji mają wiele, i dobrze.

Jeżeli, zgodnie z pokutującym w muzycznym biznesie stereotypem, trzeci krążek ma wyznaczać przyszłość zespołu, to dla Carrion rysuje się ona w optymistycznych barwach.