Czesław Śpiewa – „Debiut”

9 marca 2012
ok. 2 minut czytania

Czesław Mozil to wychowany w Danii Ślązak, który od kilku lat koncertuje w Polsce, proponując rodzimej widowni kompozycje stojące na pograniczu kabaretu, rocka i „miejskiego folku”. Na płycie „Debiut” znalazło się dziesięć utworów do teksów Michała Zabłockiego, napisanych wspólnie z młodymi internautami. Wzruszające, inteligentne wierszyki składają się na połowę sukcesu albumu, o którego reszcie stanowi kompozytorski talent Czesława i jego wielka charyzma.

Słodko-gorzka gra słów rozśmiesza do łez, a może bawi przez łzy. Pomiędzy wierszami humorystycznych rymowanek kryje się tęsknota, której żaden patetyczny rockowy hymn nie mógłby oddać trafniej. „Maszynka do świerkania”, „Wesoły kapelusz” czy „Efekt uboczny trzeźwości” w zwięzły, bajkowy sposób opowiadają historie, które mogłyby posłużyć za kanwę dla dramatów psychologicznych.

Warstwa muzyczna nie ustępuje tekstom ani na krok. W aranżacjach Czesław opiera się na prostych harmoniach i melodiach, które dzięki trafnie dobranemu instrumentarium łączą się w niebanalne struktury. Tandetne organki w „Mieszko i Dobrawa jako początek państwa polskiego” ustępują miejsca rockowej gitarze w „Tyłem do przodka”. Wokalne wielogłosy w „Żaba tonie w betonie” czy „Pożyciu małżeńskim” zgrabnie komponują się z akordeonem i instrumentami dętymi.

Najmocniejszym punktem tej przebojowej mieszanki jest sam Czesław, artysta z prawdziwego zdarzenia. Zwariowany jak Björk, wyszczekany jak Martyn Jacques z Tiger Lillies i czarujący jak tylko on sam być potrafi. Czesio wkłada w tę małą-wielką sztukę pomysłowość i pogodę ducha rzadkie w naszych stronach. Mam nadzieję, że jego rozświerkana maszynka rodem z nieba będzie grała jeszcze długo, odporna na korozyjne działanie polskiego show-biznesu.