Dälek – „Asphalt For Eden”

31 maja 2016
ok. 2 minut czytania

Oktopusa w składzie nie ma, ale Will Broks aka MC Dälek dostał od przyjaciela błogosławieństwo na kontynuowanie działalności. I z całą pewnością wspaniałego dziedzictwa kapeli z New Jersey nie zepsuł. Przeciwnie, raper swymi mądrymi, przenikliwymi tekstami, oprawionymi pełnymi transowości, mistycyzmu, hipnotyczności dźwiękami, daje nam do zrozumienia, że pod głównym nurtem można znaleźć to, co najprawdziwsze i najciekawsze. Beaty Dälek mają niezmiennie ten zapętlony charakter, naprawdę potrafiący zahipnotyzować, ale nie są one jakoś szczególnie wymyślne. Płyną wolno, jakby przez zagęszczoną substancję, spowalniającą reakcje. Jak to zwykle w tym zespole, rytm przyozdobiony jest rozmaitymi smaczkami, mniej lub bardziej uwypuklonymi, czasem dyskretnie ukrytymi gdzieś poza trzonem piosenki. Moim, i wiem, że nie tylko moim, zdaniem, właśnie te przeróżne drobiazgi czynią obcowanie z muzyką Dälek doświadczeniem jednocześnie ciekawym, przyjemnym i frapującym. Bo niby to hip-hop, ale skąpany w mroku, podlany noise’em, ilustracyjną elektroniką, ambientem, samplami. Nic dziwnego, że muzyka kapeli trafia do zwolenników przeróżnych gatunków, ekstremalnego metalu nie wyłączając.

MC Dälek wprawdzie nie ma obok siebie Oktopusa, ale DJ Rek i zajmujący się samplami Mike Manteca ze swoich zadań wywiązują się znakomicie. Trzej panowie zaplanowali nam dźwiękową podróż przez mroczne aspekty współczesnego świata, posługując się ponurą wersją rajskiej sceny przy drzewie wiadomości dobrego i złego na okładce. To mocny metaforyczny przekaz o marnej kondycji ludzkości. Podany wspaniale i przekonująco.

„Asphalt For Eden” to taki album, który za każdym razem wywołuje silne emocje i pokazuje nam coś ciekawego. Może nie jest to poziom, dajmy na to, „Abandoned Language” czy „Absence”, lecz z całą pewnością ci, którzy wymienione dwa wcześniejsze tytuły na „a” pokochali, także na tym trzecim znajdą dla siebie niemało ciekawych momentów.