Fismoll – \”Box Of Feathers\”

30 lipca 2015
ok. 1 minuta czytania

Arkadiusz Glensk, jak naprawdę nazywa się artysta, na pewno jest konsekwentny i wyraźnie określony. Poznaniak umiłował sobie współczesny folk, przepleciony indie, czasem ambitniejszym popem. Spogląda tęsknie w kierunku Skandynawii czasem zerka na Stany. Lubi akustyczne instrumenty, przestrzeń, koronkowe aranżacje, kruche wokale. Dźwięki plumkające, snujące się, niespieszne, trochę jesienne i lekkie jak tytułowe piórka.

Jest ładnie, nastrojowo. Bije z tych utworów naturalność, bezpretensjonalność. Pod względem brzmienia, klimatu wszystko jest jak należy, niestety piętą achillesową Fismolla są kompozycje. Ot, żeby jakaś melodia była, żeby można ją było okrasić smykami, żeby wyszło \”szarawo\” i melancholijnie. To za mało, szczególnie gdy emocje też są raczej letnie, a wokal muzyka jednostajny. Wyjątkiem w tej ostatniej kwestii jest nagranie \”Cracking Ground\”, gdzie Fismoll pięknie modeluje głosem, przypominając Marka Hollisa z Talk Talk.

\”Box Of Feathers\” brakuje świetnych piosnek, brakuje mocnych, emocjonalnych akcentów, brakuje magii. Owszem, słucha się tego naprawdę przyjemnie. Można się rozmarzyć, można oddać refleksji, ale gdy płyta się skończy niewiele w głowie i sercu zostaje. Trochę więcej serca, może nawet odrobina egzaltacji i bardziej zapamiętywalne melodie. Resztę Fismoll ma świetnie opanowaną.