FKA Twigs – „LP1”

7 sierpnia 2014
ok. 1 minuta czytania

Wdzięczność opisywania płyty „LP1” wynika z tego, że jest ona naprawdę dobra, intrygująca, nietuzinkowa. Niewdzięczność wynika z tego samego. Trudno bowiem opisać to, co na swym pierwszym longplayu proponuje Tahliah Barnett. Z jednej strony dzieje się tu sporo, z drugiej, mimo pewnych przestrzennych aranżacji, całość sprawia minimalistyczne wrażenie. Bezapelacyjnie to muzyka nowoczesna, wręcz futurystyczna, ale nie unikniemy triphopowych wspomnień czy skojarzeń z Björk.

Mamy do czynienia z alternatywnym R&B, ale mocno elektronicznym, z eksperymentalnym zacięciem. Obok delikatnych, ciepłych dźwięków, pojawiają się kanciaste, geometryczne muzyczne struktury. Mamy ładne melodie, przyjemne niemal popowe fragmenty, kiedy indziej nieregularne rytm, poszatkowane formy. 26-letnia Angielka czasem tworzy niesłychanie intymny, bliski kontakt słuchaczem, by po chwili zmienić się w bryłę lodu. Utwory bywają oniryczne, zwiewne, pełne przestrzeni, czasem jednak przypominają betonową konstrukcję. Słychać, że Barnett ma mocny głos, którym wiele potrafi wyrazić, chętnie jednak zasłania się kruchym szepto-śpiewem.

„LP1” przypomina soundtrack do nowoczesnego tańca, gdzie liczą się i płynne ruchy, lekkość, acz także pewna dziwaczność, pójście pod prąd, gdzie równie ważna co harmonia i technika jest ekspresja.