Gabin – „Third And Double”

28 maja 2010
ok. 2 minut czytania

Twórcy projektu Gabin – Massimo Bottini i Filippo Clary – aż sześć lat kazali czekać fanom na nowy, trzeci longplay. W zamian zaoferowali nam wydawnictwo dwupłytowe, trzymające wysoki poziom przez ponad 100 minut. Panowie wyszli daleko poza nu-jazzowo-lounge’owy schemat, najczęściej (bądźmy szczerzy) dość sztampowy i powtarzalny, śmiało sięgając po inne gatunki. Raz mamy ambient, chwilę później elektronikę, brzmienia klubowe, nieprzesłodzony house, a w numerze z… Chrisem Cornellem latynoski blues.

Nie zabrakło oczywiście bossa novy, ucieczek soulowych, świetnie też sprawdzają się numery z Mią Cooper utrzymane w klimacie filmowym. Wystarczy zamknąć oczy i w sekundę przenosimy się na słoneczne włoskie ryneczki, gdzie w spokoju popijamy kawę w urokliwej restauracji. Wysilając się trochę bardziej, można będzie dostrzec nawet Sophię Loren, ale to już wymaga dużo większego mentalnego zaangażowania w przeżywanie muzyki.

Gabin proponują nam wydawnictwo będące czymś dużo ciekawszym niż tradycyjna muzyka tła, jak często nazywa się nu-jazz. Bo też ich talent wychodzi znacznie dalej. Piosenkowość, melancholia, a zarazem wielobarwność kompozycji potrafią naprawdę urzec. Gdy dołożymy do tego wokale wspomnianych już Cornella, Cooper czy wybitnej Flory Purim, mamy do czynienia z płytą, która w pełni uczciwie zasłużyła na szkolną czwórkę. A nawet z dużym plusem, wszakże to dzieło dwupłytowe.

Dwa nagrania na krążku zatytułowane są „Life Can Be So Beautiful”. Słuchając „Third And Double” naprawdę często można właśnie tak pomyśleć. Bo jeśli życie zamykamy czasem w muzyce, trudno wyobrazić sobie piękniejszą.