Good Charlotte – „Cardiology”

6 listopada 2010
ok. 1 minuta czytania

Amerykanie znani ze skocznych, pop-punkowych piosenek, a ostatnio również z zamiłowania do mocno tanecznej (w rockowych kategoriach) elektroniki, proponują, co mają najlepsze w swym arsenale.

Wokalista i gitarzysta, Benji Madden, zresztą ostrzegał, że będzie i powrót do korzeni i coś na parkiet. Nie kłamał. Na „Cardiology” każdy znajdzie coś dla siebie. Na dzień dobry (nie licząc intro) mamy gitarowy, ciut podniosły numer o wszystko mówiącym tytule „Let the Music Play”, dalej klasyczny amerykański punkowy, bardzo energiczny „Counting the Days” a nieco dalej utrzymany w średnim tempie, obficie podlany elektroniką, rozśpiewany „Like It’s Her Birthday”. No i impreza się rozkręca – motoryczne, z domieszką indie i stadionowym refrenem „Last Night”, stonowany „Standing Ovation”, idealny do… standing ovation i gremialnego machania rękami na koncercie oraz elektroniczna balladę o zabarwieniu R&B – „Harlow’s Song (Can’t Dream Without You)”, a na dokładkę troszkę akustycznych brzmień („1979”). Krótko mówiąc, do wyboru, do koloru. Pobudzająca mieszanka, która nieraz wywoła uśmiech na twarzy.

„Cardiology” to przyjemna, przebojowa dawka energii. Zestaw chwytliwych piosnek z zapadającymi w pamięci refrenami (już n-ty dzień nucę „she sounds like a sex on the radio). Nic nowego, nic odkrywczego, ale bardzo goodcharlotte’owego. Oczywiście, od serca.