Hatifnats – „Before It Is Too Late”

2 października 2009
ok. 2 minut czytania

Studio nagraniowe, jeśli tylko dobrze wykorzystane – daje zdumiewające możliwości. Hatifnats wraz z człowiekiem odpowiedzialnym za ich brzmienie, czyli Mariuszem Szpurą (znanym z Happy Pills i Silver Rocket), po prostu doskonale wiedzieli po co tam wchodzą. Hasło: „Bezwstydnie romantyczna, skupiona, nastrojowa i hipnotyczna” – pojawiło się przy zapowiedzi krążka. W tym przypadku nie są to puste słowa. Przez nasze małżowiny uszne konsekwentnie wprowadzana jest niesamowita historia.

Kawałek otwierający płytę, „Towards The Last Sunset” stanowi rodzaj przejścia. Otacza nas aura niepokoju, mrok. Poruszamy się w nieznanym kierunku. Całkiem jak Alicja w Krainie Czarów, która zanim weszła do nowego świata, musiała przekroczyć króliczą norę. Następnie zespół funduje nam dwa utwory („World 2” i „Horses From Shellville”), które wszyscy ci, co na koncercie Hatifnats kiedykolwiek byli powinni kojarzyć – co?!, hitami nas próbują udobruchać? Nie do końca. W takim zestawieniu, to po prostu kontynuacja naszej przygody – w tym momencie przed naszymi oczyma wyobraźni rozpościera się baśniowa, zdumiewająca kraina, która mieni się tysiącem barw, ale także posiada mroczne zakamarki. To właśnie w te rejony zespół postanowił nas poprowadzić. Niepokój, lęk a przy tym niespotykane piękno. Zupełnie niezatamowany, tryskający romantyzm – przeżywany zupełnie niemodnie, w skupieniu i na serio. Ten, kto wrażliwszy, na pewno doceni obecne tutaj emocjonalne
idealizowanie. Wszak nie jest to tylko muzyka słabości, bojaźni, ludzkiej kruchości w końcu poddania się i pogodzenia z losem. To także muzyka buńczuczna, przy swojej nadwrażliwości, na każdym kroku próbująca stawić czoła przeciwnościom losu.

„Before It Is Too Late” to świetna płyta na jesień, na stany melancholii i wcale nie tylko z przeznaczeniem dla nastolatków, wszak w każdym z nas tli się rozpalony kiedyś żar nieskończoności. Tli się, prawda?