Holy Toy – „Psycho Overdrive”

26 lutego 2013
ok. 2 minut czytania

De Press to marka doskonale w Polsce znana, a jeszcze lepiej znana i doceniana w Norwegii. Holy Toy z kolei nad Wisłą nie cieszył się – według mnie – estymą, na jaką z pewnością zasługiwał, zaś w kraju fiordów to nazwa legendarna i ceniona bardzo wysoko. Zespół ten wspaniale pożenił w minimalistyczną elektronikę w stylu Kraftwerk, synthpop, ponurość Joy Division, alternatywny rock, industrial plus eksperymenty dźwiękowe. Warto posłuchać płyt „Warszawa” oraz „Panzer & Rabbits”, aby się o tym przekonać. Góralski temperament oraz charyzma Dziubka (wtedy podpisującego się na płytach jako Andrej Nebb) plus kapitalny warsztat, ogromna erudycja oraz zamiłowanie do eksperymentów jego norweskich współpracowników, dawało przez blisko dekadę jakoś naprawdę wyjątkową.

Holy Toy powraca po ponad 20 latach milczenia, a „Psycho Overdrive” jest powrotem udanym. Dziubek śpiewa głównie wiersze (Miłosza, Witkacego, Williama Blake’a), dodając dwa teksty swojego autorstwa. Interpretuje je z charakterystyczną dla siebie manierą. Pewnym zaskoczeniem jest natomiast podkład muzyczny. Bo czasem mamy wręcz recytację jak z akademii ku czci, po chwili strofy tłamsi potężne uderzenie pełne sprzężeń, a za moment dostajemy niemal biesiadne góralskie skrzypce. Dźwięków ci tu masa, panie i panowie. Przeróżnych. Generowanych elektronicznie, a także naturalnych stukotów, rzężeń, pisków, sprzężeń. Bywa ewidentnie góralsko, ale częściej słyszymy alternatywę pełną eksperymentów, momentami przypominającą to, co Holy Toy robił w latach 80. XX wieku. Dziubek i Pedersen pokazali (w „Ćiardaszu”), jak można spojrzeć na góralską muzykę ze współczesnej perspektywy, jak pożenić bluesa z industrialem w „Tarantuli”, jak zinterpretować surrealistyczny tekst do niepokojącego, ambientowo-industrialnego podkładu („Śpiący ziemniak”). Słowo „psycho” w tytule jest ze wszech miar uzasadnione. Album to jakby pokręcona i dość mroczna sztuka teatralna, odbiegający dalece od zwyczajności konkurs recytatorski albo lepiej, surrealistyczny wieczorek poetycki, na którym wszystko może się zdarzyć i najlepiej zrobimy, jeśli będziemy oczekiwać nieoczekiwanego.

Całą płytę razem ze swoim norweskim przyjacielem, współzałożycielem Holy Toy Larsem Pedersenem, Dziubek zarejestrował w Nowym Targu. To musiała być owocna i sprawnie przebiegająca sesja, na której muzycy rozumieli się doskonale, bo płyta jest spójna, słucha się jej ciekawie, a ciekawość nasza rośnie proporcjonalnie do upływającego czasu. De Press jakiś czas temu stracił impet, więc może Dziubek pozostanie na dłużej przy Holy Toy. Bardzo bym sobie tego życzył, biorąc pod uwagę jakość muzyki z „Psycho Overdrive”.