Ian Brown – „My Way”

7 października 2009
ok. 2 minut czytania

Nasz drogi abnegat ostatnimi czasy zajmował się nie tylko przekonywaniem wszystkich dookoła, iż nie zamierza reaktywować The Stone Roses, lecz także pisał piosenki dla Kanye Westa czy Rihanny. Co prawda do ich realizacji póki co nie doszło, ale popowe pomysły, którymi sławniejsi artyści na pewno by nie pogardzili Ian zaadoptował na własne potrzeby. I zrobił to wybornie. Syntezatorowe podkłady, pulsujące bity skontrastował z romantycznymi smykami, meksykańskimi dęciakami, cymbałkami i swym niezwykłym, pełnym nostalgii głosem. W efekcie dostajemy tak przebojowe a zarazem pozbawione kiczu utwory, jak „Just Like You”, „Marathon Man”, „Own Brain” czy dziwaczny, acz pełen uroku cover „In The Year 2525” z repertuaru duetu Zager and Evans. Nie brakuje oczywiście miejsca na bardziej melancholijne nagrania, by przytoczyć lekko podniosłe „Always Remember Me” i psychodeliczne, oasisowe „So High”. Najjaśniejsza perła w zestawie to jednak singlowy „Stellify” (oryginalnie napisany dla gwiazdki z Barbadosu), który z powodzeniem może równać się klasykiem solowej twórczości Iana, „F.E.A.R”. Jeśli Brown ma dalej nagrywać taką muzykę, ewentualny comeback The Stone Roses przestaje być atrakcyjny.

– Zależało mi, by ta płyta brzmiała współcześnie – mówił jeszcze przed wydaniem „My Way”. To zdecydowanie aktualny i najbardziej popowy album Anglika. Zdołał on zrobić coś, czego nie udało się Chrisowi Cornellowi. Bazując na panujących trendach, stworzył dzieło, które ma klasę.