Artysta, prezentując zbiór solowych kompozycji, nie ma szans na zaistnienie jako twórca oryginalny. W piosenkach znajdujących się na albumie „Xperyment 2004-2007” zbyt mocno bowiem pobrzmiewa jego rodzima grupa oraz melodie napisane przez Physical Love czy Daniela Blooma. Debiutancki krążek Kuderskiego nie zachwyca też na pewno infantylnymi tekstami o problemach damsko-męskich, ani jednorodną warstwą muzyczną, czy nieszczególnie atrakcyjnym, wyciszonym, mało absorbującym uwagę wokalem. Co więcej, ciepły i łagodne elektroniczne brzmienie sprawia, że słuchacz ma wrażenie obcowania wciąż z tym samym utworem. Paradoksalnie to właśnie buduje atmosferę ratującą krążek przed porzuceniem w kąt. Obecność syntezatora budzi w słuchaczu przyjemne skojarzenia z kiczem polskich popowych zespołów sprzed lat. „Często gdy…”, „Samotność o zmierzchu”, czy „Nie oglądaj się za siebie” lub „Teraz już wiem” przywołują na myśl największe balladowe przeboje muzyków z Universe czy Papa Dance. W takim towarzystwie jednak ciężko potraktować poważnie wydawnictwo Kuderskiego. Należy zatem przyjąć, iż artysta wywodzący się z czołowej alternatywnej, rockowej formacji, z dystansem podszedł do niegdysiejszych „pościelowych” hitów i nagrał ich współczesną, lekko ironiczną wersję.
Tym samym, zgodnie z tytułem płyty, to tylko eksperyment na przetrwanie bez reszty muzyków z Mysłowic. A ponieważ w kupie siła, pozostaje wierzyć, że do Kuderskiego dołączy Artur Rojek i spółka i znów będzie można posłuchać niezłej muzy z górniczego miasteczka.