James Blake – „Overgrown”

16 kwietnia 2013
ok. 1 minuta czytania

Jest coś w „Overgrown”, co sprawia wrażenie, jakby z artysty zeszło wielkie ciśnienie. Jakby zniknął stres, a pojawiło się uczucie ulgi. Blake brzmi na zrelaksowanego, rozluźnionego. Mnóstwo na tym albumie powietrza, przestrzeni. Weźmy chociażby „I Am Sold” – numer, który oddycha i szybuje, a między jego dźwiękami znajdują się przepastne hektary. To właśnie te elementy tworzą największą różnicę w porównaniu z imiennym debiutem artysty sprzed dwóch lat.

Muzycznie też jest nieco inaczej. „Overgrown” jest bardziej zróżnicowanym materiałem. Owszem, Blake nadal celuje w minimalistyczną elektronikę okraszoną pełnym emocji, kruchym wokalem, ale tym razem bardziej zadbał o detale, ornamenty, cieniowania i wielowymiarowy, głębszy dźwięk. Większy nacisk położył na soulowy rytm („Retrograde”), momentami nieco ocieplił swą muzykę („Digital Lion”). Bardziej urozmaicił styl i brzmienie, czego najprostszym przykładem zapętlone „Take A Fall For Me” z gościnnym udziałem rapera RZA.

Słychać, że James Blake dobrze czuje się z tym, co nagrał, słychać tę lekkość wynikającą z zadowolenia. To wypuszczone z ulgą powietrze. Anglik miał powiedzieć, że dopiero „Overgrown” to płyta prawdziwie jego. Może być w tym nieco kokieterii, nieco marketingowej taktyki przed testem tzw. drugiej płyty, ale na kłamstwie trudno artystę przyłapać.