James Dean Bradfield – \”The Great Western\”

21 lipca 2006
ok. 1 minuta czytania

Gdyby trio Manic Street Preachers zakończyło działalność a artysta nie miał już ochoty na kontynuowanie solowych działań, zawsze znajdzie prace pisząc muzykę do reklam lub przeboje dla innych gwiazd. Bradfield ma bowiem niewyobrażalny dryg do tworzenia wyjątkowo zgrabnych numerów. Naprawdę mało kto może się z nim równać. Na \”The Great Western\” absolutnie każdy z kawałków to ładna, pełna gracji, chwytliwa melodia niejednokrotnie z refrenem, który z miejsca wpada w ucho. Mimo to, płyta jest niezbyt udana. Artysta ma niestety jeden poważny problem. Brak mu… ikry! I chyba nieco wyobraźni. Utwory, chociaż mają niebywale nośny potencjał są tak nijako zaaranżowane, że nie pozostawiają kompletnie żadnego wrażenia. Wszystko zdaje się być plastikowe, lekko przesłodzone miauczącymi chórkami, miałkie, bez polotu czy jakiejkolwiek finezji. Kolejne numery po prostu zlewają się w popową papkę. Zarzutem nie jest bynajmniej popowy charakter albumu, lecz jego przeciętność i bezbarwność.

Poza ewidentnym talentem kompozytorskim, Bradfield dysponuje jeszcze jednym potężnym atutem – świetnym, wyróżniającym się głosem. Szkoda, że posiadając takie zalety nie potrafił nagrać czegoś wyjątkowego.