Jennifer Hudson – „I Remember Me”

21 października 2011
ok. 1 minuta czytania

Płyta brzmi i klasycznie i nowocześnie zarazem. Hudson w przeciwieństwie do wielu innych gwiazd sceny R&B, nie sięga po rytmy dance’owe. Doskonale sprawdza się w kompozycjach będących wypadkową klasycznego soulu, wysmakowanego popu oraz współczesnego R&B. Można powiedzieć, że warstwa muzyczna krążka, za którą odpowiadają m.in. Alicia Keys, Salaam Remi i Ryan Tedder, bardziej przypomina wydawnictwa Whitney Houston czy Mariah Carey sprzed dekady, aniżeli wydawane ostatnio albumy chociażby Ciary oraz Beyoncé.

Moim zdaniem to ogromny atut „I Remember Me”. Nie trzeba singli od Davida Guetty, gościnnych udziałów chmary raperów czy Lady GaGi i udziwnianego wokalu, aby zwrócić uwagę słuchacza. Hudson woli to uczynić wspaniale, czysto, bardzo zmysłowo śpiewając o tym, co przyniósł jej los. Nie rozczula się nad sobą, nie dołuje nas bardzo smutnymi opowieściami. Stara się raczej przekazać nadzieję, że co by się nie stało, zawsze można (a wręcz trzeba!) podnieść głowę i iść dalej, walcząc o lepsze jutro.

Niby proste, ale gdy śpiewa to kobieta z takim bagażem doświadczeń, gdy śpiewa tak pięknie, rzeczywiście łatwiej o ujrzenie świata w jasnych barwach. Drugi album Jennifer Hudson to nie tylko porcja świetnej muzyki. Możemy wydawnictwo potraktować jako swoistą życiową lekcję, za której artystce należą się naprawdę rzęsiste brawa.