Kumka Olik – „Nowy koniec świata”

15 kwietnia 2012
ok. 1 minuta czytania

Bardzo ładnie rozwija się ta nasza Kumka Olik. Bez szaleństw, stopniowo, aby przypadkiem nie zgubić siebie. „Nowy koniec świata” to naturalna konsekwencja poprzednich dwóch krążków grupy. Płyta jeszcze bardziej urozmaicona, mniej garażowa, niezmienne piosenkowa.

Dużo tu melodii, dużo energicznych riffów. Wszystko zgrabne, ale niekoniecznie wypolerowane. Słowem – podręcznikowy rock alternatywny. Są patenty, dzięki którym na Zachodzie zespoły trafiają na stadiony (i nie chodzi tylko o śpiewne „uUuU”), ale i nieco piwnicznego brudu. Słychać, że chłopcy znają Nirvanę, że lubią Foo Fighters („Szukam się”), że Pixies też nie jest im obce („W kosmicznym statku nudzę się”). Poza tym, zgodnie z zapowiedziami pojawiają się motywy kojarzące się z The Police, szczególnie ten wysunięty, zimny bas. Są i wściekłe gitary i słoneczne klawisze, i złość i wesołe granie.

Jest naprawdę OK, słucha się tego przyjemnie, na razie jednak największym atutem zespołu pozostaje kompozytorski dryg. Zadziwiające jak chwytliwe melodie potrafią wyczarować. Wciąż jednak jeszcze szukają swej tożsamości, prawdziwego charakteru. Zalecałabym więc dłuższe przerwy między płytami, żeby już nie trzeba było posiłkować się nazwami innych kapel, tylko pisać, jak fajnie gra Kumka Olik.