Muzycy Minor Threat, Refused i Girls Against Boys jako Fake Names

16 czerwca 2020
ok. 1 minuta czytania

Na debiutanckiej płycie Fake Names przynoszą swoją zbiorową historię w formie 28-minutowej wybuchowej, niepohamowanej energii. Współprodukowany przez Hamptona i Geoffa Sanoffa, a rejestrowany w Renegade Studios (nowojorskiego studia Little Stevena Van Zandta) album przynosi punkową moc, z dawką ciężkiego popu, przejawiającego się w słodko-gorzkich melodiach i bogatych harmoniach.

Chociaż Fake Names celowo unikał narzucania żadnej konkretnej wizji albumu, postanowili ustanowić jedną regułę podczas sesji.

– Nie chcieliśmy robić niczego, czego nie moglibyśmy odtworzyć na żywo, co oznaczało brak efektów w żadnej z gitar – mówi Baker. – Granie na czystym, suchym brzmieniu jest mniej wybaczające – błędy są bardziej wyraźne – ale pójście w tym kierunku, było zabawnym wyzwaniem, tworząc muzykę, do której efekty pasują instynktownie. Nagrany na taśmie, album Fake Names rozwija się w przeciwieństwie do bardziej rozpowszechnionego współczesnego brzmienia. W ciągu ostatnich 10 lat, widziałem wszystkie te zespoły ze ścianami z efektów, nawet jeśli nie grali nic atmosferycznego – mówi Hampton. My chcieliśmy zobaczyć co może wyjść nam spod palców, jak robiliśmy to w szkole, gdzie w zasadzie wszystko co mieliśmy do dyspozycji, to gitara i wzmacniacz.

– To projekt całkowicie napędzany muzyką i prostym faktem, że po prostu naprawdę kochamy grać razem – podsumowuje Hampton.