Norah Jones – „Not Too Late”

28 stycznia 2007
ok. 1 minuta czytania

Właściwie niewiele zmieniło się w twórczości Amerykanki od momentu wydania longplaya „Come Away With Me” w 2002 roku. Może tylko jest mniej przebojowo, bardziej na poważnie, trochę neurotycznie (zwłaszcza w warstwie tekstowej). Muzycznie – przede wszystkim dużo wolniej. Za to wciąż przytulnie i subtelnie, no i z potężną dawką przeróżnych instrumentów: mandoliny, wiolonczeli, puzonu, talerzy, tuby czy marimby, by wymienić tylko niektóre z nich. Świetne wrażenie robi „Sinkin' Soon” – taki blues z dorzecza Missisipi, w którym pojawiają się instrumenty spotykane już chyba tylko w muzeum, a głos Norah nigdy jeszcze nie brzmiał tak dobrze i zmysłowo. Polecam też utrzymany w knajpianym stylu walczyk „My Dear Country”. Z kolei kompozycja „Rosie’s Lullaby” czy nagranie tytułowe to przykłady niesłabnącej fascynacji Jones stylowym jazzem.

Nadużyciem byłoby jednak nadanie tej młodej artystce tytułu mistrzyni świata w jazzie. Prawdą jest, że nagrała album, który brzmi niczym wspaniały obrazek z przeszłości. Norah Jones posiada determinację, a jej wierność tradycyjnym gatunkom oraz sięganie po jazz, blues, country czy folk wydają się naprawdę godne podziwu. Dzięki takim, jak ona muzyka pop szlachetnieje.