O.S.T.R. – „Ja tu tylko sprzątam”

29 lutego 2008
ok. 1 minuta czytania

O tym, że nie ma drugiego tak wszechstronnego artysty w polskim hip-hopie wiadomo nie od dziś. Dziewięć płyt w siedem lat to doprawdy imponujący rezultat. Dodajmy do tego, że płyt, które w dużej mierze zmieniły oblicze rodzimego rapu. O.S.T.R., jak żaden inny artysta potrafi umiejętnie opowiadać swoje historie, krytykować rzeczywistość i walczyć słowem z panującymi w społeczeństwie patologiami. Unikał lirycznego nadęcia, nie udawał poety. W roli muzycznego komentatora zastąpił uznawanych przez długie lata za „sumienie narodu ” rockmanów. Kiedy tamci stawali się coraz mniej wiarygodni, O.S.T.R. na „HollyŁódź” pokazał urzędującej władzy środkowy palec i wystosował przeciw niej swoją największą amunicję – bezkompromisowe wersy.

Na najnowszym albumie też nie idzie na ustępstwa. Choć w tekstach nieco spuścił z tonu, wciąż o ważnych kwestiach wyraża się mocno i dosadnie. O pozerach z branży, politycznej rzeczywistości, kościele i dzieciństwie za żelazną kurtyną. Kiedy trzeba, uderzy pięścią między oczy, ale nie stroni też od humoru (nie tylko czarnego). Ze słowami świetnie współgra muzyka – charakterystycznie dla O.S.T.R.-a bogata w jazzowe i funkowe brzmienia. „Liczy się tylko prawdziwy hip-hop ” – deklaruje łódzki raper. Po „Ja tu tylko sprzątam ” jest już jasne, ze w polskich realiach tylko jemu udaje się go nagrywać na najwyższym poziomie.