Peaches – „Impeach My Bush”

31 lipca 2006
ok. 1 minuta czytania

Merrill Nisker, jak naprawdę nazywa się artystka, już tak nie szokuje. Po dwóch albumach zdążyliśmy się przyzwyczaić do jej feministycznych poglądów oraz głośno i wyraźnie werbalizowanych potrzeb czy też fantazji seksualnych. Niemniej lica pensjonarek z pewnością spowiłby się pąsem, gdyby usłyszały, co Peaches chciałaby robić z dwoma panami [„Two Guys (For Every Girl)”].

Muzycznie słyszymy ostre, wściekłe elektro z rzężącymi gitarowymi riffami („Boys Wanna Be Her”, „You Love It”), ale także bardziej zwiewne i melodyjne utwory oparte na delikatnie tkanej elektronicznej sieci dźwięków („Downtown”). Pojawia się również kilka bardziej nietypowych fragmentów – jak kompozycja „Tent In Your Pants”, hipohopowym podkładem przywołująca skojarzenia z numerami Missy Elliott. Naturalnie nie brakuje także całej masy nieartykułowanych dźwięków. Począwszy od stękania i sapania, przez imitowane klapsy, na wymownych pojękiwaniach skończywszy.

„Impeach My Bush” to krążek różnorodny, dynamiczny i zadziorny. Krótko mówiąc: jest OK. No i ma znakomity tytuł.