Regina Spektor – „Far”

31 lipca 2009
ok. 1 minuta czytania

Oczekiwania były bardzo duże, bo Regina to dziewczyna obdarzona naprawdę ogromnym potencjałem. W dodatku na nowej płycie sięgnęła po świetnych producentów – Mike Elizondo, Jeff Lynne czy David Kahne to w końcu absolutna ekstraklasa. Jakby tego było mało, temperaturę podniósł jeszcze singel, czyli „Laughing With”, będące prawdziwym majstersztykiem w kategorii popu z jednej strony przebojowego, z drugiej ambitnego i pozbawionego tandety.

Szkoda tylko, że w ślad za singlem poszła większa część płyty i to, co ma promować album i sprawić, aby sięgnęło po niego jak najwięcej odbiorców nie znających Spektor, jest de facto jego wizytówką. Ulotniła się gdzieś progresywna i poszukująca Regina z pazurem, a w jej miejsce mamy ugrzecznioną dziewczynkę, która siadła za fortepianem i po prostu śpiewa. Całe więc szczęście, że nie zapomniała jak się pisze ładne piosenki i śpiewa je w magnetyzujący sposób. „Blue Lips” zniewala pięknem a „Genius Next Door” może poruszyć nawet najbardziej opornego. Delikatne eksperymenty z bluesem też wychodzą płycie na dobre, chociaż czynią ją bardziej sentymentalną od poprzedniczki.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Spektor postanowiła odrobinę zwolnić. Postawiła na melancholię i luźniejsze, bardziej popowe aniżeli alternatywne brzmienie. Może dlatego pomimo całkiem wysokiego poziomu, album pozostawia mały niedosyt. Ale taki naprawdę malutki…