RH- – „Karty Sim”

31 stycznia 2014
ok. 2 minut czytania

Co do jednej sprawy umówmy się już na wstępie – nie oczekiwałem od „Kart Sim” jakiejkolwiek rewolucji i nie łudziłem się, że będzie to album zasługujący na maksymalną ocenę. Wchodzący w skład duetu Had Hades (znany z HIFI Bandy, projektu HAOS, który wraz z nim tworzy O.S.T.R. oraz solowej płyty „Nowe dobro to zło”) i Rak Raczej (członek grupy DwaZera) to raperzy zakorzenieni w klasycznym hip-hopie, twardo się go trzymający i niezbyt otwarci na eksperymenty. Pod każdym względem solidni, często miewający przebłyski, ale odkrycia Ameryki raczej nikt się po nich nie spodziewał. Wystarczyłoby zresztą, żeby utrzymali poziom z bardzo udanego minialbumu, który w niewielkim nakładzie ukazał się ponad dwa lata temu. Na bitach Bodziersa i Galusa radzili sobie świetnie składając prawdziwy hołd starej szkole rapu. Na dobrą sprawę na tym longplayu robią to samo, ale już bez takiej ikry. Ich style nie różnią się zanadto od siebie, podejście do życia również, w efekcie nie mamy ciekawych wymian poglądów, tylko wałkowanie przez cały album tych samych prawd, mądrości i wniosków. To, co sprawdziło się na krótkim wydawnictwie, w obliczu płyty długogrającej już męczy i nie daje radości słuchaczowi. Panowie się nie rozwinęli, ich spojrzenie na świat przypomina trochę manifest chłopaków sterczących pod blokiem na trzepaku, którzy robią się purpurowi na samą myśl o korporacjach, złych wyzyskiwaczach i hiphopowych twórcach, którzy niekoniecznie stawiają na szczery przekaz, a czasem flirtują z popem. To już było wałkowane w polskim rapie tysiąc razy. Nie zawsze jednak na tak dobrych bitach, jak tutaj. O.S.T.R. zadbał o muzykę na całej płycie, stawiając na brzmienie przypominające amerykański klimat drugiej połowy lat 90. Nie jest to już taki klasyczny Nowy Jork, raczej delikatne ucieczki w stronę Atlanty, Detroit i wypadło naprawdę świetnie. Szkoda, że w pewnym momencie człowiek zaczyna myśleć „a gdyby na tym tracku rapował ktoś inny, ale by było fajnie!”. No może i by było, ale na razie jest jak jest, czyli reasumując do bólu przeciętnie.