Do współpracy tym razem formacja zaprosiła 13-osobową orkiestrę z Kuby.
Tytuł nawiązuje do strefy 51 (Area 51), amerykańskiej bazy wojskowej, skąd podobno kierowano rozmaitymi tajnymi operacjami i gdzie przeprowadzono eksperymentalne testy.
– Czuliśmy się jak Mulder i Scully, pracując nad tym projektem – wyjaśniają. – To był szalony pomysł, by kubański big band grał naszą muzykę. To było wejście do mrocznej strefy. Każdy słyszał o strefie 51, my postanowiliśmy pójść krok dalej.
Poprzedni album formacji to „11:11” z września 2009 roku.