Róisín Murphy – „Mi Senti”

29 czerwca 2014
ok. 2 minut czytania

Optymalna byłaby reaktywacja Moloko i nowa płyta z hitami na miarę „Bring It Back” czy „The Time Is Now”. Uszczęśliwiłaby nas też trzecia solowa płyta Róisín Murphy. Musimy jednak zadowolić się EP-ką „Mi Senti”, czyli coverami włoskich klasyków z lat 60. i 70. Jest ich zaledwie pięć oraz premierowy, oryginalny numer wpisany w charakter reszty („In Sintesi”).

Co wiec nas czeka? Przed wszystkim Murphy śpiewająca po włosku, co jest jednocześnie fascynujące i dziwne. Artystka przyznała, że ten materiał był dla niej wielkim wyzwaniem wokalnym i to słychać (fragmenty „Ancora Ancora Ancora” przyprawiają o dreszcze). Utwory mają wyraźny retro klimat, ale przetłumaczony przez Róisín na delikatną, stukająco-pukająco-plumkającą elektronikę. Czasem pojawia się dansingowy klimat, pulsacja disco, pop w stylu… francuskim. Bywa dramatycznie, lamentowo („Non Credere”), ale i radośnie, kolorowo („Acora Tu”).

Z „Mi Senti” jest trochę jak z również włoskim „Mondo Cane” Mike’a Pattona. Wydawnictwo ma niewątpliwie swój urok, na pewno to rzecz nietuzinkowa, intrygująca, momentami urzekająca, ale raczej z kategorii ciekawostek. Interesujących dodatków do dyskografii. Płyta zrealizowana trochę bardziej dla samej artystki niż jej fanów.

Niewykluczone, że Róisín potrzebowała tego krążka, takiej muzyki, by się wyszumieć, by wyrzucić z systemu niektóre dziwactwa, które chodziły jej po głowie, by – miejmy nadzieję – niebawem nagrać coś „normalnego”. Szczególnie, że autorskie w tym towarzystwie „In Sintesi” choć naznaczone Italią w stylu vintage, to przede wszystkim zgrabna, wpadająca w ucho, nasączona sytnthpopem, świetna piosenka. Jeśli to ma być zwiastun, kierunku, w jakim podąża Murphy, nie mam nic przeciwko.