W ogólnym zarysie nowe wersje nie różnią się dramatycznie od oryginałów. Zachowano bowiem wszystkie najbardziej charakterystyczne motywy. Hollywoodzkim interpretacjom nadano jednak dynamizmu i nieco rockowego pazura, wplatając gitarowe wstawki.
Nagrania, które przygotowała Meryl Streep, Amanda Seyfried czy Julie Walters jak najbardziej cieszą, są jednak po prostu poprawne. Prawdziwą rozkosz niosą panowie. Colin Firth i przede wszystkim Pierce Brosnan. Dawny agent 007 śpiewający w „SOS” „whatever happened to our love, I wish I understood ” to rzecz warta dużych pieniędzy.
Nowym kawałkom paradoksalnie brakuje rozmachu grupy ABBA. Wina leży w produkcji, która nierzadko przypomina dość płaskie popisy brytyjskich gwiazd popu lat 90., jak chociażby Spice Girls. Najlepiej wypadają te najznakomitsze i bogatsze brzmieniem kompozycje Szwedów na czele z „Gimme! Gimme! Gimme! (A Man After Midnight) i „Voulez-Vous” z wyeksponowanymi, funkującymi dęciakami.
Zestaw „Mamma Mia!” choć nie jest doskonały, świetnie posłuży jako przedłużenie filmu i przyjemna, traktowana z przymrużeniem oka ciekawostka w naszej płytowej kolekcji.