Röyksopp – „Senior”

6 kwietnia 2011
ok. 2 minut czytania

Grupa wyrobiła sobie markę wśród miłośników współczesnej, taneczno-popowej elektroniki. Chociaż w ich twórczości nigdy nie brakowało subtelnych nagrań, popularność przyniosły im nośne single, jak „Poor Leno” czy zremiksowane „What Else Is There?”. Tym razem panowie nie szukają miejsca na listach przebojów, lecz raczej zapraszają do kontemplacji.

„Senior” to muzyka dla tych, którzy w muzyce szukają tła do refleksji czy też lubią smakować, delikatne, pastelowe dźwiękowe krajobrazy. Dużo tu „morsko-głębinowych” klimatów i kosmicznych wycieczek. Bez szarżowania, najczęściej spokojnie, z przyjemnym rozleniwieniem i rozmarzeniem. Nie znaczy to, że płytę wypełniają same „smętne” kawałki. „Tricky Two” ma przyjemnie nerwowy, lekko transowy drive, a lekko rozbrykany „The Drug” kłania się scenie techno.

W odróżnieniu od roztańczonego „Juniora”, jego „starszy” następca to rzecz zdecydowanie bardziej stonowana. Nie ma tu piosnek, potencjalnych parkietowych hitów. Ba, nie ma wokalistów, czasem tylko pojawią się jakieś nieśmiałe chórki, które w zasadzie spełniają rolę kolejnego instrumentu. Jest za to miejsce na coś organicznego, akustycznego z lekkim francuskim powiewem, a dla kontrastu mamy skandynawski, na wskroś elektroniczny chłód.

Norwegowie bawią się muzyką, z lubością tworzą subtelne kolaże – tu ćwierkający ptaszek, tam padający deszcze, albo jeszcze łkająca gitara i jakiś przester. Nie są to przypadkowe układanki. Svein Berge i Torbjorn Brundtland doskonale wiedzą, co robią. Album broni się przede wszystkim jako całość. Ich „dorosłe” instrumentalne dzieło jest spójne, przemyślane dojrzałe i pełne uroku.