SBB – „SBB”

23 marca 2012
ok. 2 minut czytania

Z początku jest lekkie zaskoczenie. Bo jakoś tak delikatnie, filmowo, melancholijnie, nostalgicznie traktuje nas SBB. Zachwyt przychodzi jednak szybko. Bo Józef Skrzek i Lakis stworzyli jakby soundtrack do nieistniejącego filmu o SBB. Zamiast słów korzystając z wokaliz i dźwiękowych pejzaży pewnie prowadzą nas przez swoją bogatą i długą historię. Tytuły kompozycji, jak „Niemen”, „Memento”, „Roskilde” czy „Seged”, odzwierciedlają ważne rozdziały w historii światowej legendy progresywnego grania. A w książeczce Skrzek z Lakisem zwięźle nawiązują do tego, jakie wydarzenia posłużyły za kanwę utworów.

Wspomniane wyżej zaskoczenie wzięło mi się stąd, że na paru wcześniejszych krążkach, SBB poruszało się po wydeptanej latami ścieżce rocka progresywnego, czasami zahaczając nawet o metal („The Rock”). Albumy legendy był zróżnicowane pod względem tempa i aury. „SBB” zaś to muzyka sunąca spokojnie, dostojnie, naznaczona nostalgią, melancholią, smutkiem, podkreślanym przez intensywne emocjonalnie wokalizy Skrzeka. Zdecydowanie bardziej to ścieżka dźwiękowa niż płyta stricte progresywna, z wpływami bluesa, jazzu. O kunszcie muzyków nie ma się co rozpisywać, bo jest on od lat doskonale znany wszystkim fanom.

Jeżeli ktoś kiedyś zdecyduje się na realizację filmu biograficznego o SBB, muzykę ma podaną na tacy. Nikt od Skrzeka i Lakisa lepszej, bardziej przejmującej i przekonującej na pewno nie napisze. SBB bez słów powiedzieli mi o sobie więcej niż wiele artykułów im poświęconych. To jest sztuka dostępna wielkim artystom. Jak SBB właśnie.