Slipknot – „All Hope Is Gone”

28 sierpnia 2008
ok. 2 minut czytania

Na „All Hope is Gone” dzieje się naprawdę bardzo dużo i bardzo dobrze. Na początek dostajemy napędzane dwiema stopami, pełne furii nagranie „Gematria (The Killling Name)”, gdzie Corey Taylor z takim zaangażowaniem wykrzykuje „we will burn your cities down”, że człowiek aż ma ochotę wykupić ubezpieczenie od pożaru. Następnie czeka nas „Sulfur” ze znakomitą sekcją rytmiczną oraz promujące, dość wymyślne strukturalnie „Psychosocial”. A to zaledwie początek. Dalej na tym samym poziomie. „Vendetta” (z pełnym spektrum metalowych stylów), „This Cold Black” czy „All Hope Is Gone” to numery, od których naprawdę trudno się uwolnić. Ciężkie jak ołów, skondensowane jak zupki Gerbera, ale jednocześnie wpadające w ucho niczym wakacyjne hity z listy przebojów.

Slipknot proponuje niebanalne konstrukcje i chwytliwe refreny, które świetnie powinny wypaść na żywo z towarzyszeniem kilkutysięcznego chóru spoconych fanów. Słyszymy również szalejące gitary i łagodne przejścia, rasowe darcie mordy i popisy, które Corey czyni tym swoim pięknym, Stonesourowym głosem. Jest jeszcze dużo, dużo trashowych zagrywek przywołujących czasem skojarzenia z dawną Metallicą (swoją drogą, Metallica mogłaby czasem zagrać tak, jak Slipknot). Ponadto piłujące riffy, potężna ale i diablo szybka perkusja. Mało? Bywa mrocznie („Gehenna”), zazwyczaj jest jednak surowo i bezlitośnie. Bardziej niż na „Vol. 3: (The Subliminal Verses)”, choć i tu nie brakuje ballad („Snuff”).

Płytę „All Hope Is Gone” powinni docenić zarówno metalowi wyjadacze w koszulkach Slayera, jak i dzieciaki szczęśliwe z każdego nowo poznanego wściekłego dźwięku, zarówno twardziele z długimi włosami w skórach, jak i miłujące hałas białogłowy.