Steve Vai – „The Story Of Light”

15 września 2012
ok. 2 minut czytania

„The Story Of Light” to druga część trylogii, zapoczątkowanej krążkiem „Real Illusions: Reflections” z 2005 roku. Trylogii, na której artysta maluje dźwiękami gitary swoje odczucia w kwestiach duchowości, śmiertelności, tragedii czy odkupienia. Kwestie poważne, bez wątpienia, i zobrazowane interesująco. Zaskoczenie dostajemy już na samym początku, bo w tytułowej kompozycji Vai do mocnej gitary dodał narrację po rosyjsku w wykonaniu bliżej mi nieznanej Julii Rainy May Vai, zapewne krewnej mistrza. A dalej chociażby znakomita interpretacja klasycznego bluesa Blind Willego Johnsona „John The Revelator”, w którym rolę główną gra świetnie śpiewająca finalistka amerykańskiego show „The Voice” (pierwowzór „The Voice Of Poland”) Beverly McClellan. Vai dodał tu klimat gospelowy, świetnie wyeksponowany przez żeński chór. Mistrz całkiem udanie prezentuje się też jako wokalista. Z dwóch piosenek z nim na wokalu warto zwrócić uwagę na nostalgiczną „No More Amsterdam”, zaśpiewaną w duecie z Aimee Mann. „Velorum”, na przemian, liryczny i niemal metalowy pod względem siły uderzenia, to też mocny punkt płyty. Samo gitarowe „mięcho” plus efektowne solo oferuje zaś znakomity „Gravity Storm”.

Vai dawno temu zademonstrował, że doskonale potrafi komponować piękne, przeszywające i poruszające utwory balladowe. W jego dyskografii można znaleźć co najmniej kilkanaście takowych, a do tego grona z prezentowanego krążka z powodzeniem można włączyć błogą, sielską, słonecznie karaibską „Creamsicle Sunset” czy „Mullach A’tsi”. Artysta przed premierą mówił, że jest w tej szczęśliwej pozycji, iż już nic nikomu nie musi udowadniać. Mając ten psychiczny komfort, i będąc swoim wydawcą, może sobie pozwolić na wszystko. Póki co, wybrał dźwiękowe opowieści o sprawach dla dojrzałego człowieka ważnych. Opowieści, które powinny usatysfakcjonować przede wszystkich tych, którym samo „wymiatanie” nie wystarczy. Aczkolwiek nie tylko takich odbiorców.