Zmiany jednak są. „It Begins Tonight” wita nas z miejsca rozpoznawalnym bujanym riffem i równie znajomą solówką. Niemniej to jedynie ciekawostka. I dobrze. Od tego typu klimatów ma przecież Street Sweeper Social Club i koncertowe poczynania z Rage Against the Machine. Przede wszystkim, w odróżnieniu od ascetycznego i do bólu oszczędnego „One Man Revolution”, „World Wide Rebel Songs” ma znacznie bogatsze instrumentarium – perkusję, klawisze, harmonijkę i innej maści przeszkadzajki, Morello sięga także po gitarę elektryczną, tu i ówdzie pojawiają się więc smakowite ozdobniki. Znowu chce się powiedzieć: i dobrze. Zyskała na tym muzyka, która stała się bardziej wielowymiarowa i zwyczajnie przyjemniejsza dla ucha.
Stylistycznie, nie ma rewolucji. Nadal królują nawiązania do amerykańskiego folk rocka, spod znaku Boba Dylana i Neila Younga czy do tradycyjnego country (m.in. „Speak and Make Lightning”). Pobrzmiewają też echa Bruce’a Springsteena, choćby w najpiękniejszym w zestawie, nagranym w duecie z Benem Harperem „Save the Hammer for the Man” (tych dwóch lewaków musiało się w końcu spotkać w studiu). Nie zmieniły się także teksty Morello, tradycyjnie pełne brudów, goryczy i woli walki o lepsze jutro.
„World Wide Rebel Songs” to logiczna kontynuacja dwóch poprzednich wydawnictw gitarzysty i kolejny, może nie odkrywczy, ale zdecydowanie udany album w dyskografii nocnego stróża.