Już początek płyty pokazuje, że Amos okres artystycznych poszukiwań ma za sobą. Kilka pierwszych nagrań to bardzo wygładzone, w zasadzie niewiele się od siebie różniące utwory. Wprawdzie z klasą zaaranżowane i gustownie brzmiące, ale chyba nie takich dokonań oczekiwaliśmy od autorki \”Crucify\”. Trudno właściwie któryś z \”numerów\” wyróżnić. Nawet jeśli muzyce towarzyszą, jak zwykle w przypadku Tori, intrygujące teksty, to cały nastrój kompozycji rozmywa się w zbyt miłym popowym sosie.
Soulowa piosenka \”Sweet The Sting\”, z dość dużymi ukłonami w stronę bujającego latino, z powodzeniem mogłaby znaleźć się na którymś z albumów Sade. Nie zachwyca również promująca wydawnictwo \”Sleeps With Butterflies\”, która jest bodaj najsłabszym singlem w karierze Amos. Nieco rozczarowuje również jej duet z Damienem Ricem – Irlandczykiem, tworzącym piękne kameralne ballady. Choćby z tego powodu był to idealny kandydat do nagrania wspólnego utworu z bohaterką tej recenzji. Szkoda tylko, że oboje musieli połączyć głosy w pozbawionym głębi, niemal popowym \”kawałku\”. Tym większy żal, gdyż dość przeciętnej warstwie muzycznej towarzyszą przejmujące, pełne goryczy słowa.
Na szczęście, druga część krążka \”The Beekeeper\” jest o wiele lepsza. W okolicach \”General Joy\” zaczyna się granie, do jakiego przez lata przyzwyczaiła nas Tori. Wreszcie w głosie artystki słyszymy prawdziwe emocje, to charakterystyczne drżenie, dzięki któremu potrafi ona docierać do najgłębszych zakamarków naszych dusz. Najpiękniejsze są kompozycje, które tworzy z towarzyszeniem fortepianu, jak \”Mother Revolution\” czy \”Original Sinsuality\”, oraz pełne dramaturgii nagrania oparte na zmianach nastroju (choćby \”Marys of The Sea\”). Sporo jest także piosenek opartych na brzmieniach organów Hammonda, jak ciekawa rytmicznie \”Witness\”. Z kolei w \”numerze\” tytułowym dostajemy nieco elektroniki, takiej z okolic płyty \”From The Choirgirl Hotel\”, czyli sprzed siedmiu lat.
Wszystko to składa się na nie do końca spójny, ale ciekawy i niezwykle barwny longplay, którym Tori Amos udowadnia, że ciągle ma sporo do powiedzenia i… zaśpiewania.