Underworld – „Barbara Barbara, We Face a Shining Future”

21 marca 2016
ok. 1 minuta czytania

Po pierwszym przesłuchaniu krążka „Barbara Barbara, We Face a Shining Future” byłam – delikatnie mówiąc – zawiedziona. Na nowym zestawie duetu nie ma numerów, które z miejsca wciągają, w których można się od razu i bez pamięci zatracić. Wystarczy jednak dać tej płycie nieco więcej czasu, kilka dodatkowych przesłuchań, by docenić jej nieoczywisty charakter. By pozwolić tym piosenkom wkraść się w nasze łaski.

Zaczyna się w zasadzie rockowo. „I Exhale” brzmi jak zapętlony i zremiksowany numer Pixies. Jest w tym kawałku fajna surowość, chropowatość i wiele luźno kładzionych warstw. Szorstka struktura, chłodny klimat. W kolejnym „If Rah” (chyba mu najbliżej do największych utworów Underworld) wyróżnia się znajoma przyjemnie uzależniająca pulsacja, a „Low Burn” to już doskonale znana transowa przejażdżka. W dalszej części czekają nas i balearskie dźwięki, i minimalistyczne wtręty czy szybujące pasaże idealne na letnie festiwale (niemal synthpopowe „Nylon Strung”). Oraz, w samym środku, absolutnie zaskakujące, akustyczne „Santiago Cuatro”.

Mimo tak wielu barw, muzycznych faktur, a nawet różnej temperatury utworów, dziewiąty longplay Underworld wydaje się spójny, przemyślany i dopracowany. Ciekawy, wielowątkowy, zgrabnie, niewymuszenie łączący przeszłość z współczesnością. Nie jest to wielki powrót, druga młodość, ale udana wizyta starego znajomego.