Czarnoskóry aktor i raper był w RPA w 2001 roku, przy okazji kręcenia filmu „Ali”.
– Już wtedy myśleliśmy nad przeprowadzką – mówi gwiazdor. – Nawet znalazłem już dom. Niestety, potem nadszedł 11 września i musieliśmy zostać. Jako Amerykanie nie mogliśmy opuścić ojczyzny. Ale pokochałem RPA. Tam jest magia i chcę, żeby moja rodzina mogła jej doświadczyć.
Pomimo planów zmienienia miejsca zamieszkania Smith wciąż pozostaje patriotą.
– Dużo jeździłem po świecie przez ostatni rok – dodaje artysta. – Amerykanie nie są zbyt dobrze postrzegani w innych krajach. Jednak myślę, że Stany Zjednoczone to coś więcej niż nasz rząd. Sądzę, że przedterminowe wybory mogłyby skierować nas w stronę oryginalnych koncepcji, jakie mieli nasi przodkowie w związku z ideą bycia Amerykaninem.
Najnowszy film Willa Smitha, „W pogoni za szczęściem”, będzie miał premierę w Polsce 9 lutego.