Will Young – „Echoes”

1 marca 2012
ok. 1 minuta czytania

Najnowsze dzieło zwycięzcy brytyjskiego „Idola” z miejsca dotarło na szczyt UK Charts. Wokalista i jego współpracownicy mają bowiem wybitny talent do pisania nieinwazyjnych, popowych perełek. To zgrabne, pięknie wypolerowane kawałki idealnie uplasowane między tradycyjnym popem, a współczesnymi trendami. „Echoes” skrywa więc delikatną elektronikę i niemal dubstepowe elementy umiejętnie dopasowane do nienachalnego stylu Younga.

Will niezmiennie potrafi urzekać – szczególnie płeć piękną – pełnym emocji, łamiącym się głosem. Tym razem robi to z przestrzennymi syntezatorowymi krajobrazami w tle oraz odrobiną łagodnie tanecznych rytmów. To jednak nie tylko zasługa 32-latka, lecz przede wszystkim Richard X, który z wyjątkowym wyczuciem dodał do muzyki wokalisty elektroniczne brzmienia. Nie ma tu więc żadnych agresywnych zagrywek, odważnych, ryzykownych połączeń. Jest natomiast mnóstwo dobrze rozumianego umiaru, smaku i klasy. Miłego dla ucha downtempo, chilloutowej subtelności. Sporo tu niedepresyjnej melancholii, jeszcze więcej uroku. Bywa sentymentalnie, balladowo („Silent Valentine”), ale i bardziej rozrywkowo, przebojowo gdzieś pomiędzy starym Take That, Pet Shop Boys, a Jamiem Woonem (urokliwe „Good Things”).

Wielu nie da się pewnie przekonać, że „Echoes” to coś więcej niż konfekcja, moim zdaniem to jednak pop szyty na miarę. Żadne haute couture, wielkie domy mody, ale solidnie wykonane, muzyczne krawiectwo z wysokiej jakości materiałów.