WZRD – „WZRD”

8 marca 2012
ok. 1 minuta czytania

Jednym z moich ulubionych zajęć jest pieczenie. Ciast, placków, ciastek. Mając już pewne doświadczenie, wiem jednak, że dobry przepis i wysokiej jakości składniki nie gwarantują sukcesu. Pomimo starań i tak czasem wyjdzie zakalec. Takim właśnie zakalcem jest „WZRD”.

Niby poszczególne elementy do siebie pasują. Niby ma to intrygujący smak. Ale nie do końca wyszło. Kończąc kulinarne metafory, Kid Cudi i Dot Da Genius proponują rockowo-elektroniczne dzieło mocno podlane psychodelią. Bawią się brzmieniem, mieszają charczące dźwięki z tymi łagodnymi, przetykają mrok i światło, ale jednak bez większej finezji. Większość utworów sprawia wrażenie hałasowo-jazgotliwych, czasem ubarwionych industrialnym odcieniem. Ale ani to szczególnie oryginalne, ani brawurowe. Nie przeczę, są tu niezłe numery jak znakomity prowadzony fajnym drive’em „Love Hard”, udany, przesterowany cover „Where Did You Sleep Last Night?” znany najbardziej z „MTV Unplugged” Nirvany czy melancholijny „Efflictim”. Za mało tu jednak melodii, pewnej artystycznej lekkości, polotu, by zachwycać się całością. Jako album „WZRD” po prostu męczy.

Oczywiście, ciasto z zakalcem też można zjeść. Ba, znajdą się tacy, którzy będą się oblizywać. Ja jednak wolałabym wypiek bliższy ideału.