Yello – „Touch Yello”

13 maja 2010
ok. 2 minut czytania

Dieter Meier i Boris Blank są dokładni jak zegarki z ich ojczyzny. Piosenki są starannie zaaranżowane przez Blanka, który przestrzeń wypełnia samplami, instrumentami perkusyjnymi, akustyczną gitarą, klawiszami, fortepianem, chórkami, a czasami korzysta z pomocy gości. Do współpracy przy „Touch Yello” namówił sławnego trębacza jazzowego Tilla Brönnera i cenioną flecistkę Dorothee Oberlinger. Yello zasłynął z piosenek do tańca, ale panowie całkiem nieźle sprawdzają się też w muzyce ilustracyjnej, czego dowodem płynący w przestrzeni, tajemniczy, mocno etniczny „Takla Makan”. Tytuł jest nazwą pustyni, a słuchając utworu można bez trudu zwizualizować sobie samotnego wędrowca z mozołem pokonującego połacie piaszczystego krajobrazu.

Yello robi ukłon w stronę ambientu i elektroniki niemieckich mistrzów, wykorzystuje sample dęciaków z „The Race” („Electric Frame”). Jest też trochę jazzu, smooth jazzu, nawet szybkie rapowanie. Tym razem o szalonym tańcu duet nie myślał wiele. Głównie o przytulankach, bo przeważają utwory łagodnie sączące się na tle klawiszowych pejzaży, chwilami tak niepokojące, jakby wyjęto je ze ścieżki do „Miasteczka Twin Peaks” („Vertical Vision” z kapitalną partią trąbki Brönnera, zderzoną z nowoczesnymi klawiszami). Piosenki to smutne, pełne tęsknoty, jak jesienna aura („You Better Hide” z ładnie śpiewającą rodaczką Dietera i Borisa Heidi Happy). Niestety, kilka z nich mocno nuży.

Jak już panowie pomyśleli o energicznych wygibasach, wyszła z tego znakomita, wpadająca w ucho funkująca „Part Love” z ładnie śpiewającą panią, której namiętny głos stanowi kontrast dla niskiego męskiego chrząkania. Nie wiem, co było inspiracją do napisania kawałka, ale być może Boris i Dieter wybrali się do klubu, spostrzegli kobietę o niebanalnych walorach cielesnych, do tego umiejącą je eksponować w tańcu, i doszli do wniosku, że dla takiej istoty mogliby zrobić wszystko (jak śpiewa Meier).

Duet nawiązuje też do jednego ze swoich pierwszych tanecznych hitów, lecz „Bostich (Reflected)” to wyblakły cień kolegi sprzed prawie 30 lat. Jednak Yello wciąż potrafi tworzyć ciekawy, wyrafinowany pop. A, że ten obecnie lansowany, którym tak często karmione są nasze uszy, zbyt wyrafinowany nie jest, na właściwe „dotknięcie” Yello trzeba co najmniej kilku przesłuchań. Do których zachęcam. Jest trochę do tańca i dużo do refleksji.